Lato było ekstremalne. Mokre jak jasna cholera. Bardzo. I upalne. Co oznaczało totalny bezsens. I mnóstwo komarów. Chociaż mi komary nie stanowią. O ile zachowują ciszę. I jeszcze ślimaków. Najbardziej tych bez skorupki. Aż się uciekłam do niebieskich granulek, chociaż miałam wątpliwości. Bo psy, bo kot, bo dzieci…
Mokrość pochodziła z burz głównie. Burza kolejna jest też powodem mojej nocnej twórczości. I tylko się zastanawiam czy zalało mi znów dół, czy może jednak tym razem nie.
Reklamy